„Po raz pierwszy spotkałyśmy się z takimi środkami bezpieczeństwa” - powiedziała Gucol, mając na myśli szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie.
Liderka „Femen” ubolewała, że ktoś uprzedził policję, która zawczasu wiedziała jak będzie wyglądała aktywistka „Femen”, kiedy i jakim samochodem przyjedzie. Mimo wszystko, ruch pretensji względem Litwy nie ma, ponieważ u nas jest „prawdziwa demokracja” oraz „dyktatura prawna”.
„Rzadko organizujemy akcje protestu w pojedynkę. Wszystko zależy od samej imprezy, poziomu bezpieczeństwa, liczby przedstawicielek w tym kraju. Wiedziałyśmy, że w Wilnie będzie bardzo ciężko, dlatego wybrałyśmy monoprotest. Zazwyczaj pracujemy we trójkę” - opowiadała Gucol.
Jednym z problemów ruchu jest brak przedstawicielek na Litwie.
„Nie mamy filii na Litwie, ale gdyby się któraś zgłosiła, to byśmy nauczyły własnej taktyki, stosowanych metod protestu oraz udzieliłybyśmy wszelkiej pomocy w rozwoju filii” - zapewniła ideolog ruchu.
Sekstremistka (jak siebie nazywają) zwróciła uwagę na bezprecedensowe środki bezpieczeństwa podczas szczytu w Wilnie.
„Praktycznie nie było szans na przedostanie się do pomieszczenia, dlatego wysłałyśmy prawdziwego zawodowca. Jana (zatrzymana przez policję – PL DELFI) nie jest zwykłą aktywistką, to człowiek – organizator, zdolna do zorientowania się w sytuacji i podejmowania samodzielnych decyzji” - dodała Gucol.