„Dlaczego w Kanadzie? Mąż tu jest od ćwierćwiecza, ma dobrą pracę i po obliczeniu wszystkich za i przeciw wyszło nam, że rodzinom z dziećmi jest łatwiej żyć w Kanadzie niż na Litwie” - powiedziała PL DELFI Sabina Giełwanowska, niegdyś prezenterka radia „Znad Wilii”. Sabina mieszka w Kanadzie od 2008 r., tam wyszła za mąż za znanego polonijnego radiowca Irka Lemansa. Dzięki niemu nadal może pracować w mediach.
Stosunek do mniejszości narodowych
Pierwsze co może rzucić się w oczy to długa lista zastrzeżeń wobec kraju pochodzenia. Relacje polsko-litewskie, nie patrząc na dużą odległość, niewątpliwe mają duży wpływ na wizerunek Litwy. „Różnice są widoczne, na przykład w traktowaniu mniejszości narodowych. Nie muszę chyba tłumaczyć, że litewskie społeczeństwo musi jeszcze nad tym sporo popracować. Wydaje mi się, że polskie społeczeństwo jest też bardziej świadome politycznie, potrafi walczyć o swoje, bardziej wpływać na decyzje polityków. Zresztą Polacy na Litwie też pod tym względem pozytywnie się wyróżniają na tle Litwinów” - jest przekonany Walenty Dunowski, który mieszka w Warszawie od prawie 10 lat.
Podobnego zdania jest również Sabina Giełwanowska. „W odróżnieniu od Litwy dyskryminacja pod względem językowym, narodowościowym czy rasowym nie jest zjawiskiem, o którym się mówi. Czy istnieje? Chyba nie, ja się nie zetknęłam. Ani w realnym życiu, ani w mediach. Może z wyjątkiem Quebecu, gdzie dyskryminowany jest język angielski i napisy, oficjalne dokumenty itd. są po francusku. Mnóstwo ludzi posługuje się łamanym językiem, nie wzbudzając żadnego oburzenia ani nawet zdumienia ze strony rozmówcy. Wywiesza swoje narodowe flagi, nosi narodowe stroje” - dodaje była prezenterka.
Brak otwartości
Litwie, zdaniem naszych rozmówców, brakuje otwartości na innych. „ Chyba zasadniczą różnicą miedzy naszymi społeczeństwami jest to, że Hiszpanie są bardziej otwarci i bardziej umieją cieszyć się życiem, najdrobniejszymi rzeczami. Są o wiele bardziej kontaktowi i rodzinni. Bardzo często można usłyszeć, że ktoś w niedzielę nie ma czasu, ponieważ jest umówiony z rodziną na obiad, czy kolację” - sądzi Walerian Butkiewicz, członek Klubu WłóczęgówWileńskich, który już wiele lat mieszka i pracuje w słonecznej Hiszpanii.
„Społeczeństwo kanadyjskie jest wielokulturowe, zadziwia różnorodność ras, języków, zwyczajów, obyczajów, strojów, symboli, sklepików, świątyń, klubów. Człowiek może spędzić tu całe życie mówiąc językiem kraju ojczystego i kontaktując się głównie ze swoimi współkrajanami w dzielnicach z napisami w swoim języku. Ma też ogromne możliwości integracji ze społeczeństwem kanadyjskim i może z nich bezpłatnie korzystać. Nowi imigranci mają dostęp do m.in. bezpłatnej nauki języka angielskiego (lub francuskiego), programów integracyjnych, giełd pracy. Oczywiście, do bezpłatnej publicznej opieki zdrowotnej i średniego wykształcenia też” - podzieliła się swoimi spostrzeżeniami Giełwanowska.
Miasto, jak po wojnie
Pobyt w kraju, po dłuższej przerwie, zaostrza pewne aspekty, to dotyczy zarówno rzeczy negatywnych i pozytywnych. „Po pierwszym dłuższym pobycie w Hiszpanii, gdy wysiadłem z samolotu szokiem dla mnie było jak jestu naszielono... W ogóle całkiem inna kolorystyka niż w Hiszpanii. Wkrótce zaczynasz spostrzegać, ze jest jakoś szaro. Te wszystkie domy i ulice... Niektóre miejsca wyglądają jak po wojnie, zadupie jednym słowem... Później zaczynasz zwracać uwagę na ludzi - są bardziej ponurzy i zakłopotani” - jest przekonany Butkiewicz.
Sabina Giełwanowska sądzi, że na postawę litewskiego społeczeństwa może mieć wpływ brak kontaktu z przedstawicielami innych ras i narodów. "Co roku Kanada przyjmuje 250 tys. imigrantów. Z ostatniego spisu ludności wynika, że co piąty mieszkaniec Kanady urodził się nie w Kanadzie” - wyjaśniła wilnianka.
Dla Dunowskiego litewska gospodarka i infrastruktura zostawia wiele do życzenia. „Negatywnie zaskakują coraz gorsze drogi w samym Wilnie. Widocznie miasto oszczędza na drogach, a to jest błąd. Dość drogie są też produkty w sklepach. Większość z nich jest sprowadzana z Polski, co oczywiście cieszy mnie jako Polaka, ale martwi, że Litwa nie rozwija własnego rolnictwa” - sądzi obecnie już warszawiak.
Zagrycha do piwa i czystość miasta
Mimo wielu minusów Wilno i Litwa ma również swoje dodatnie strony. „Pozytywnie zaskakują litewskie puby, zawsze dobra zagrycha do piwa, brakuje tego w Polsce” - wymienia Walenty Dunowski. Litewskie kawiarnie są lepsze również dla Waleriana Butkiewicza. „W jakiejś małej kawiarence na Litwie potrafią zaserwować dania jak w najdroższej hiszpańskiej. Hiszpanów, którzy podróżowali po krajach bałtyckich bardzo to zdziwiło, ponieważ oni nie zawracają sobie głowy dekorowaniem, podają bardziej praktycznie” - dodał Burkiewicz.
Dla Sabiny Giełwanowskiejnatomiast litewskie miasta są dużo ładniejsze i czystsze niż kanadyjskie, w których bardziej ważna jest praktyczność, a nie wygląd. „ Ludzie na Litwie są bardziej wystrojeni niż w Kanadzie. Dostatek jest bardzo eksponowany. Zauważa się demonstracyjne obnoszenie się markami ubrań czy samochodów. W sumie ludzie sprawiają wrażenie dużo bogatszych niż w Kanadzie” - podkreśla Giełwanowska.
„Na wakacje zazwyczaj jeżdżę z rodziną nad litewskie wybrzeże, do Połągi. Ma ono swój niepowtarzalny klimat, pewien urok, którego nie uraczysz nad polskim Bałtykiem. No i małżonka lepiej się tam czuje, gdyż nie zna litewskiego i nie musi się niczym przejmować” - dodaje Dunowski.
Ambasadorzy i stereotypy
Sabina Giełwanowska twierdzi, że nadal żyje Wilnem. Dzień zaczyna od czytania polskich portali na Litwie, ogląda TV Polonia i słucha „Znad Willi”. Pozostali rozmówcy również twierdzą, że są na bieżąco z informacją o Litwie. „Jesteśmy z mężem ambasadorami Wilna w Winnipegu i przy każdej okazji promujemy wileńską historię, kulturę i obyczaje” - przyznaje się Giełwanowska.
Faktycznie o Litwie ludzie na Zachodzie wiedzą bardzo mało. „ Hiszpanie raczej mało wiedzą o Litwie. Przede wszystkim Litwę kojarzą z koszykówką, znają nazwiska koszykarzy. Myślą, że jest u nas zimno. Zdarzyło się, że znajoma która wybierała się na Litwę w lipcu zabrała ze sobą czapkę zimową i rękawice. Wiedza, że należeliśmy do Związku Radzieckiego... No chyba na tym i kończy się wiedza o naszym kraju” - podkreśla Butkiewicz.
Negatywne strony emigracji
Chociaż większość z nich na emigracji czuje się komfortowo, to „nowe” ojczyzny również mają swoje czarne strony. „Szok. Indianie, których polityczna poprawność zabrania nazywać Indianami, a każe First Nation, Aboriginal People czy Native. 1 mln w większości nigdzie nie pracujących ludzi na zasiłkach. Włóczących się, walających na ulicach, pijanych, naćpanych, w nocy - niebezpiecznych nożowników. Temat tabu, którego czemuś nie wolno poruszać, a o których policyjne statystyki przestępcze mówią "pewne grupy społeczne" – wylicza Giełwanowska. „My mieszkamy w Winnipegu w centrum Kanady, w preriach. Prowincja Manitoba ma 1,2 mln mieszkańców, stolica Winnipeg - ponad 700 tys. Większość mieszka w prywatnych domach o różnej wielkości i cenie. Są zarówno bogate bezpieczne dzielnice, jak i niebezpieczne slumsy zamieszkałe w większości przez Indian na zasiłkach” - dodaje ex- prezenterka.
Negatywne cechy posiadają również Hiszpanie. „Chyba są bardziej dwulicowi. Rozmawia z tobą ktoś jak z najlepszym przyjacielem, a za chwile już cię obgaduje. Ale sami Hiszpanie to wiedzą... I żartują na ten temat. No i chyba najważniejsza różnica i dobrze wszystkim znana - jesteśmy o wiele bardziej pracowici niż Hiszpanie” - podkreśla Butkiewicz.
Nie patrząc na wszystkie za i przeciw powrót do ojczyzny jest raczej mało realny. „Bardzo chcemy mieszkać w Wilnie. Ale realia życiowe zmuszają nas żyć i pracować w Kanadzie. Jak długo? Nie znam odpowiedzi” - twierdzi Sabina Giełwanowska. „Nawet nie wiem, czy zamierzam wracać na Litwę, jest tu o wiele łatwiej, nie żyje się od wypłaty do wypłaty... Jeśli masz pracę i polubiłeś ten kraj to jest dobrze. A ja bardzo polubiłem Hiszpanię” - podsumowuje Walerian Butkiewicz.