„Na ludzi w Puńsku konflikt polsko – litewski w żadnym stopniu nie wpłynął. To jest konflikt polityczny tylko wśród tych, albo tworzony przez tych, którzy chcą znowu wygrać wybory. Prości ludzie stali się zakładnikami polityków, zawsze tak było i nie tylko w tych stosunkach. Tak to politycy rozgrywają, bo czasami, jak nie mają nic dobrego do powiedzenia, to coś wymyślają pod tytułem narodowości, religii, jakichś światopoglądów. Moim zdaniem muszą być konkretne prace. Moja polonistka mówiła: „Patriotyzm – to czysty chodnik pod moim domem” - powiedział PL DELFI Witold Liszkowski, wójt gminy Puńsk.
Martwi go, że politycy w ramach swoich kampanii wykorzystują zwykłych ludzi, czasami nawet uczniów. Twierdzi on, że trzeba walczyć o swoje, ale w normalnych granicach, chociaż sam nie wie, co można nazwać normalnością, jeśli chodzi o grę polityczną, która czasami jest brudna.
"W oświacie mieliśmy problemy, ale już ich nie ma, bo wszystko co miało być zamknięte, zostało zamknięte i koniec. U mnie zostały zamknięte cztery szkoły, trzy szkoły w gminie Sejny. U mnie zostały dwie i nową Szkołę „Žiburys“ otwarto w Sejnach, czyli została jedna trzecia szkół. To jest podyktowane tylko demografią, żadną złą wolą ani rządu, ani samorządu. Nauczyciel i rodzic będzie walczył o szkołę, ale demografia naprawdę jest bezlitosna. Zamykaliśmy szkoły, gdzie było trzydziestu uczniów i mniejsze. To są sprawy finansowe, dostajemy co prawda zwiększoną subwencję oświatową, tylko jej wystarcza na 80 proc. ponoszonych kosztów. Walczyliśmy o 100 proc. kwoty na wynagrodzenie, a z resztą byśmy dali radę. Niestety, nie udało się. W pewnym momencie musiałem 2 mln dodać do oświaty, ale dwa lata temu zamknęliśmy dwie szkoły, to teraz tylko milion dodaję" - tłumaczył Liszkowski.