Andrzej Duda wziął udział w obchodach rocznicy pogromu kieleckiego, który miał miejsce 4 lipca 1946 r. Zgodnie z ustaleniami IPN, w czasie pogromu, w którym uczestniczyli cywilni mieszkańcy miasta, milicjanci i żołnierze, zginęło 37 osób narodowości żydowskiej (35 zostało rannych) i troje Polaków.
Prezydent przemawiał stojąc w miejscu pogromu - przed kamienicą przy ulicy Planty 7/9. - Przed momentem byłem na tutejszym żydowskim cmentarzu, pochylić głowę w zadumie i modlitwie nad zbiorową mogiłą tych, którzy tu zginęli. Można by powiedzieć - młodych ludzi; średnia wieku wynosiła 25-30 lat. Co najważniejsze - to byli obywatele Rzeczypospolitej żydowskiego pochodzenia. Ludzie, którzy często cudem przeżyli gehennę Holokaustu, tracąc często na własnych oczach swoich najbliższych - powiedział Andrzej Duda.
W swoim wystąpieniu podkreślił, że Polska jest państwem wolności, państwem wzajemnego szacunku, dobrego współżycia wszystkich jej obywateli. - Niezależnie od narodowości, niezależnie od wyznania, niezależnie od języka, a w związku z tym w wolnej, suwerennej, niepodległej Polsce, nie ma miejsca na jakiekolwiek uprzedzenia, nie ma miejsca na rasizm, na ksenofobię, na antysemityzm - oświadczył prezydent. - Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla antysemickiej zbrodni - zaakcentował.