Tymczasem Violeta Klyvienė, starszy analityk ds. państw bałtyckich „Danske Banku”, nie zgadza się z tą opinią i uważa, że nieco lepsze wyniki z ostatnich kilku miesięcy nie wystarczą, by mówić o podźwignięciu się gospodarczym kraju.
Nerijus Mačiulis przypomina, że luty przyniósł wzrost Wskaźnika Nastrojów Ekonomicznych, który uzależniony jest od polepszającej się koniunktury handlowców i przemysłowców oraz od nastrojów w sektorze budowlanym. Oprócz tego, w styczniu i lutym br. do budżetu państwa trafiło o 10 proc. więcej wpływów, w porównaniu do ubiegłego roku oraz o 3,3 proc. więcej niż prognozowano, ponadto, dochód z podatku dochodowego okazał się o jedną dziesiątą wyższy, niż przewidywano.
„Jest to dowodem na to, że na rynku pracy utrzymują się pozytywne tendencje – zwiększa się liczba miejsc pracy oraz rośnie wysokość płac zarobkowych. Możemy zatem oczekiwać wzrostu konsumpcji, a co za tym idzie, wzrostu gospodarczego. Ogólne tendencje na Litwie pozostają pozytywne, co oznacza, że pogorszenie koniunktury gospodarczej w strefie euro, które rozpoczęło się w końcu ubiegłego roku, nie miało większego wpływu na gospodarkę Litwy” — reasumuje Nerijus Mačiulis.
Z opinią tą nie zgadza się analityk z „Danske Bank”. „Dane z ostatnich kilku miesięcy nie są podstawą do tego, by mówić o jakimkolwiek podźwignięciu się gospodarczym kraju. Dobrze, że jak dotąd, nic nie wskazuje na to, że miałby się ziścić pesymistyczny scenariusz, że recesja przeciągnie się w czasie i gospodarki najważniejszych państw europejskich trafią w „sidła” zbyt powolnego wzrostu”.
Sprzeczna ocena wskaźników eksportu
Zdaniem starszego ekonomisty „Swedbanku“, wzrost wskaźnika eksportu Litwy, który w grudniu wynosił 11,2 proc. a w styczniu - 13,3 proc., jest dowodem na to, iż nie zważając na recesję w strefie euro, producenci Litwy potrafili zwiększyć eksport i nadal pozostają konkurencyjni.
„Większość producentów w Europie stara się zoptymalizować swoją działalność i poszukuje możliwości nabywania półproduktów podobnej jakości, lecz za znacznie mniejszą cenę. Litewskie przedsiębiorstwa mogą wypełnić tę niszę i podobno, właśnie to robią” - uważa Nerijus Mačiulis.
Tymczasem Violeta Klyvienė obstaje przy stanowisku, że miesięczne dane nie są wystarczającym dowodem na utrzymanie się pozytywnych tendencji, gdyż w porównaniu do danych z początku 2011 r. stopa eksportu utrzymuje się na podobnym poziomie. W styczniu br. wartość litewskiego eksportu zmniejszyła się o 6,7 proc., podczas gdy w grudniu ubiegłego roku zmniejszyła się o 2,7 proc.
„Na Litwie mamy różnego rodzaju informacje. Powiedzmy, że stopa eksportu w styczniu wykazała tendencję spadkową, i to jest całkiem normalne, wszak w strefie euro, której gospodarka pozostaje nadal naszym ważnym partnerem, recesja wciąż trwa” — uważa analityk. „Wskaźnik sprzedaży detalicznej na początku roku był całkiem niezły, t.j.miesięczny spadek w tym sektorze był mniejszy w porównaniu do ubiegłego roku. Jednakże jest jeszcze za wcześnie, by mówić o pozytywnych zmianach w wydatkach konsumentów. Nastroje konsumentów, przynajmniej na razie, wciąż są dość pesymistyczne.”
Zgodni, co do niebezpieczeństwa
Mówiąc o ewentualnych zagrożeniach, które miałyby pogorszyć perspektywy gospodarki światowej i rzutować na gospodarkę Litwy, Nerijus Mačiulis i Violeta Klyvienė są zgodni, że najważniejszym problemem jest wzrost cen paliwa, które od początku roku zdrożało o 15 proc. i które może jeszcze bardziej zdrożeć.
„Wzrost cen tego głównego źródła energii wpływa nie tylko na ceny transportu, lecz również na ceny wielu innych produktów, co z kolei powoduje zmniejszenie się siły nabywczej konsumenta. Paliwowy szok cenowy, wywołany na początku ubiegłego roku przez „Arabską Wiosnę”, stał się jednym z głównych czynników, który popchnął wiele rozwiniętych gospodarek na świecie w kierunku stagnacji” - tłumaczy Nerijus Mačiulis.
„Do czynników ryzyka czy złych wieści, możemy dodać zwyżkowe tendencje cenowe na rynku paliwowym. Nasi analitycy twierdzą, że ceny pozostaną wysokie nie tylko na skutek napięcia geopolitycznego, lecz też z powodu niepomyślnego bilansu podaży i zapotrzebowania” — wtóruje Violeta Klyvienė .
Jako drugą zagrażającą okoliczność Nerijus Mačiulis wymienia czynnik gwałtownego spowolnienia rozwoju gospodarki Chin.
„Na początku tego roku zmniejszyła się produkcja oraz eksport Chin, dlatego też pojawiły się opinie analityków na temat „twardego lądowania” tego kraju. Jednak nawet jeśli nie będziemy bagatelizować niebezpieczeństw wynikających z tego tytułu dla gospodarki światowej, perspektywy wyglądają lepiej niż w końcu ubiegłego roku. Natomiast w związku z pogłębiającym się kryzysem zadłużenia strefy euro, wszyscy są przygotowani na najgorsze.
Został podpisany Pakt Fiskalny, przeprowadzono restrukturyzację zadłużenia Grecji i udzielono jej ponownej pożyczki, decyzja Europejskiego Banku Centralnego w sprawie zwiększenie płynności sektora bankowego o 1 trylion euro – wszystko to ma na celu uratowanie „statku” strefy euro przed zderzeniem z niebezpieczną krą, która mogłaby przeciąć go na pół. Wkrótce to powinno znaleźć oddźwięk w prognozach gospodarczych” - uważa Nerijus Mačiulis.
Violeta Klyvienė nie ma optymistycznych wieści — jej bank ogłosił, że nie zmieni swoich wcześniejszych prognoz dla krajowej gospodarki, tj. spowolnienia wzrostu PKB Litwy do 2,7 proc.
„Poziom ryzyka w naszych prognozach pozostaje, przynajmniej na razie, bez zmian – nie mamy powodów, aby je zwiększać, bądź zmniejszać” — wyjaśnia analityk.
„Swedbank” przewiduje tegoroczny wzrost gospodarki Litwy na poziomie 3,3 proc.
W listopadzie ubiegłego roku Ministerstwo Finansów (Finansų ministerija) poinformowało, że w związku z pogorszeniem się perspektyw na rok 2012, eksport Litwy w tym roku zmniejszy się, a wzrost PKB wyniesie ok. 2,5 proc., zamiast przewidywanych 4,7 proc.