Co nie przeszkadzało im nazywać się "patriotami" - walczącymi z bezbożnym dworem "Ciołka". Warcholstwo tych konfederatów uniemożliwiało "Ciołkowi", czyli JKM Stanisławowi Augustowi, prowadzenie jakiejkolwiek sensownej polityki. A gdy tylko zaczynało się jakieś porozumienie konfederatów z Królem, Niemcy i Rosjanie podnosili sprawę "innowierców" - co miało taki sam skutek, jak poruszanie przez JE Donalda Tuska sprawy "Smoleńska": natychmiast konfederaci odsądzali Króla od czci i wiary i zapowiadali obronę przywilejów religii naszej katolickiej po wsze czasy. Co, jak wiadomo, skończyło się rozbiorem. Przy czym "barzanie" byli absolutnie przekonani, że są bez winy - i że starali się Polskę wzmocnić!!?! W Warszawie zaś rządziła "familia" skupiona w’okół Króla.

Była zdemoralizowana, skorumpowana, cyniczna - ale o własny interes umiała dbać. Gdyby "barzanie" nie przeszkadzali, zapewne umocniłaby państwo i czekała na moment do ogłoszenia uniezależnienia się Polski. Nad tym wszystkim siedział JKM Stanisław August, dość bezradnie obserwujący, jak wszystko się wali. Liczył trochę na swoją Wielką Protektorkę, Anielę Mer.. pardon: JCM Katarzynę Wielką - ta jednak dbała nie o Polskę, ale o interes Imperium WszechRusi. Król miał słaby charakter; konkretnie: słabość do kobiet i artystów - i zapożyczał się na wielkie sumy, co bardzo wiązało Mu ręce. A zadłużenie spokojnie rosło...

Source
Tygodnik Angora
Comment Show discussion (9)