– Dla polskiej gospodarki brexit oznacza wzrost niepewności zarówno jeśli chodzi o dopływ środków unijnych, jak i o kursy walutowe – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. – Jeśli chodzi o środki unijne, to wynika to stąd, że Wielka Brytania była dużym płatnikiem netto – prawie 10 mld funtów. Więc teraz będzie znacząco mniejszym płatnikiem, co może oznaczać konieczność pewnych zmian, nie dramatycznych, ale zauważalnych w dopływie środków unijnych na np. projekty inwestycyjne.

23 czerwca niemal 52 proc. Brytyjczyków, zwłaszcza z Anglii i Walii, opowiedziało się za wystąpieniem ich kraju ze wspólnoty. W Szkocji, Irlandii Północnej i Londynie wygrała opcja prounijna. Za izolacją Wielkiej Brytanii głosowali głównie starsi ludzie, podczas gdy w młodszych grupach wiekowych więcej było zwolenników pozostania w Unii.

Z Wielkiej Brytanii płynie co roku do unijnej kasy składka wielkości 11 mld euro. To mniej niż płaci np. Francja, nie wspominając już o Niemczech, zasilających wspólny budżet kwotą ponaddwukrotnie wyższą. Jak jednak zaznacza Gomułka, w obecnej perspektywie problemem jest nie tyle niedostatek pieniędzy, ile niedostatek projektów, na które można by je uzyskać.

– Koszt tego zostanie rozłożony na wszystkich beneficjentów netto, ale Polska jest największym beneficjentem netto środków unijnych, w związku z tym trzeba się liczyć z tym, że o jakieś 1–2 mld, może więcej euro w skali rocznej trzeba będzie ograniczyć ten dopływ środków – przypuszcza ekonomista. – Ale na razie mamy środki, których nie wykorzystujemy, ponieważ nie przygotowaliśmy odpowiedniej liczby projektów inwestycyjnych, więc w tym roku np. inwestycje publiczne współfinansowane ze środków Unii Europejskiej są na wyjątkowo niskim poziomie. To wykorzystywanie środków unijnych w dużym stopniu zależy właśnie też od nas. Jak będzie mniej tych środków, to prawdopodobnie będzie większa efektywność, lepszy dobór projektów inwestycyjnych. Nie oczekiwałbym tutaj jakiegoś dużego wpływu na gospodarkę.

Choć pozostałe unijne kraje opowiedziały się za jak najszybszym rozwodem z wyspiarzami, zgodnie z punktem 50. Traktatu Lizbońskiego opracowanie warunków opuszczenia UE zajmie Brytyjczykom dwa lata. W tym czasie będą musieli swoją składkę płacić. Dalsze losy wzajemnych relacji zależeć będą od wynegocjowanych warunków, np. tego, czy Wielka Brytania pozostanie w Europejskim Obszarze Gospodarczym, czy nie.

– Oczywiście to wszystko można uznać za wpływ niewielki. Największy wpływ będzie na gospodarkę brytyjską głównie ze względu na bardzo ważną rolę londyńskiego City. Wiele banków międzynarodowych może się zdecydować na znaczne zmniejszenie aktywności w Londynie na rzecz np. Frankfurtu, Mediolanu czy Nowego Jorku.

Mówi się także o możliwości awansu Warszawy. Na przykład przedstawiciele Goldman Sachs rozważają przeniesienie swojej głównej europejskiej siedziby z Londynu do stolicy Polski.

Największy niepokój związany z brexitem dotyczy jednak przebywających w Wielkiej Brytanii Polaków, z których tylko część ma zezwolenie na pobyt stały czy wręcz brytyjskie paszporty. Szacuje się, że znad Tamizy wyjechać może od 120 do nawet 400 tys. Polaków. Ekonomiści wątpią jednak, czy wszyscy trafią na polski rynek pracy; raczej poszukają nowych ojczyzn na innych unijnych rynkach.

– Wydaje mi się, że będą wracać do Polski, ale nie masowo. Mamy tzw. nową imigrację do Wielkiej Brytanii z Polski, to jest blisko milion osób w ciągu tych ostatnich 12 lat. Nie wykluczam, że jakieś może 200–300 tys. z tych osób wróci do kraju – szacuje Gomułka. – Nie od razu, ale przez szereg lat albo zmniejszy to odpływ z Polski do Wielkiej Brytanii, ale także w umiarkowanej skali. W ogóle proponuję założyć, że wpływ na gospodarkę i Polski, i innych krajów Unii Europejskiej będzie stosunkowo niewielki, w wielu przypadkach nawet marginesowy. Największy wpływ negatywny będzie na gospodarkę brytyjską.

Pierwszym widocznym skutkiem wyniku referendum było osłabienie się brytyjskiego funta, który spadł do poziomów najniższych od 30 lat, a także złotego oraz umocnienie bezpiecznych aktywów, takich jak złoto czy frank szwajcarski. W relacji funt–złoty bardziej straciła brytyjska waluta, która potaniała o ponad 20 groszy. To zła wiadomość dla eksporterów, a Wielka Brytania jest trzecim rynkiem eksportowym dla Polski po Niemczech i Czechach. Odpowiada za 6,4 proc. polskiego eksportu (dane GUS za I–IV 2016, liczone w złotych).

Source
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
Comment Show discussion (1)