– Projekt ustawy antyterrorystycznej nakłada na operatorów różne obowiązki, które m.in. wiążą się z usuwaniem określonych treści ze stron czy z dodawaniem możliwości radiokomunikacyjnych na żądanie władz. Jest to oczywiście w jakiś sposób uzasadnione, natomiast niejasna jest dla mnie kwestia usuwania treści ze stron – mówi agencji Newseria Biznes Michał Boni, europoseł i były minister administracji i cyfryzacji.
Walka z mową nienawiści jest wyzwaniem dla całej Unii Europejskiej. Komisja Europejska wraz z przedsiębiorstwami z branży IT – Facebook, Twitter, YouTube i Microsoft – przedstawiła 31maja kodeks postępowania, który ma zapobiec rozprzestrzenianiu się niebezpiecznych treści, co ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa.
– Media społecznościowe należą niestety do narzędzi wykorzystywanych przez grupy terrorystyczne do radykalizowania młodych ludzi i ich rasistowskiego wykorzystywania do szerzenia przemocy i nienawiści – powiedziała cytowana w komunikacie prasowym KE Vĕra Jourová, komisarz UE do spraw sprawiedliwości, konsumentów i równouprawnienia płci.
Firmy zobowiązały się do sprawdzania powiadomień i wniosków o blokowanie treści w terminie do 24 godzin, a jeśli okaże się to konieczne również usunięcia treści, lub zablokowania do nich dostępu. Zadeklarowały także dostosowanie wewnętrznych procedur, szkolenie pracowników w tym zakresie, a także ściślejszą współpracę z różnymi organizacjami i instytucjami.
Skuteczne stosowanie przepisów zakazujących mowy nienawiści w dużej mierze zależy od systemu sankcji oraz w ogóle od przepisów krajowych. Przygotowywana w Polsce ustawa antyterrorystyczna daje służbom możliwość blokowania stron i treści w internecie, nie jest jednak precyzyjna w tym zakresie, a to może budzić wątpliwości.
– W polskiej ustawie antyterrorystycznej nie jest jasne, kto ma zdecydować o tym, czy dane treści łamią przepisy prawne, czy może inne treści, które wskaże policjant, lub ktoś inny pełniący służbę. Z punktu widzenia ochrony praw obywatelskich nie może tak być, że nie są jasne zasady usuwania tych treści – przekonuje Boni.
Prace nad ustawą trwają. We wtorek zajmowała się nią sejmowa podkomisja. Według przedstawionej przez rząd w określonych warunkach może dojść do zablokowania stron bez zgody sądu, który musi zająć stanowisko najpóźniej w ciągu 5 dni. Blokada będzie musiała zostać zdjęta dopiero wówczas, gdy sąd nie wyda zgody. Zgodnie z rozwiązaniem proponowanym przez posłów blokada może trwać w sumie 30 dni, ale jednokrotnie może zostać przedłużona na trzy miesiące.
– W trosce o poprawę języka, usuwanie języka nienawiści i pilnowanie, aby w internecie nie rozchodziły się treści nawołujące do terroryzmu, organizujące grupy terrorystyczne i przestępcze trzeba wprowadzić możliwość blokowania stron. Musi ona jednak być bardzo dokładnie opisana, na jakich to się odbywa warunkach – ocenia Michał Boni.