Powstają domy, w których można zarządzać lepiej energią i bezpieczeństwem. Przybędzie przedmiotów codziennego użytku w obszarze rozrywki i zdrowia. Pojawią się materace monitorujące nasz odpoczynek. Tworzone są programy, które zamówią dla nas jedzenie. Coraz częściej będziemy też sięgać po ,,ubieralne gadżety” – opaski lub inteligentne zegarki monitorujące sen, aktywność, stan organizmu. Będziemy mogli mierzyć ilości alkoholu we krwi czy zbadać stan cukru w czasie rzeczywistym – dzięki czemu ma szansę polepszyć się nasze fizyczne zdrowie. Zakupy też staną się prostsze – na podstawie ich historii, każdy z nas otrzyma indywidualną ofertę towarów.
Wszystkie te urządzenia wykorzystują dostęp do sieci. W przyszłości obecna infrastruktura telekomunikacyjna może okazać się niewystarczająca do wymagań przyszłych urządzeń działających w Internecie. – W tym momencie urządzenia te nie są tak bardzo zaawansowane, aby wymagały nowej technologii dostępowej. Mogą one funkcjonować w oparciu o istniejącą sieć GMS czy sieć Wi-Fi – mówi newsrm.tv Szymon Adamczyk, Dyrektor Biura TMT i Przemysłu Farmaceutycznego, DNB Bank Polska.
Rozwój Internetu rzeczy ma się także wiązać z powstaniem sieci 5G. Co zrobią telekomy? – Telekomy zaczną inwestować w sieć 5G dopiero wtedy, gdy nowe urządzenia będą wymagały większej przepustowości i niskiego latency. Taka rozbudowana sieć będzie wykorzystywana np. konferencjach wideo czy 3D (hologramowych) oraz do autonomicznych samochodów. Jest to jednak perspektywa na 2020 rok – wyjaśnia Szymon Adamczyk.
Firmy zapewne wyjdą naprzeciw konsumentom. Sieci handlowe będą w stanie ułożyć ofertę produktów pod każdego klienta. Obniży to tym samym koszty marketingowe. Ponadto, nastąpi ograniczanie wydatków poprzez np. monitoring zapełnienia magazynów czy system wykrywania awarii. – Automatyzacja i robotyzacja są już dostępne w przemyśle i usprawniają procesy na wielu szczeblach. Widzimy np. wykorzystanie wózków, które potrafią się poruszać po hali produkcyjnej bez udziału człowieka – opowiada Szymon Adamczyk i dodaje – Internet rzeczy będzie wchodził coraz głębiej w poszczególne składowe maszyn i urządzeń. Będzie monitorował stopień ich zużycia i zapobiegał niepotrzebnym przestojom w czasie produkcji. Ponadto, przejdzie z przemysłu produkcyjnego na rolniczy. Tam technologia będzie kontrolowała temperaturę i poziom nawodnienia. Pomoże to uniknąć uschnięcia i uchroni rośliny przed powstawaniem grzybów oraz zracjonalizuje zużycie wody . Rozwinie się również sektor logistyczny, w którym zastosowanie znajdą drony.
A jak na IoT ma szansę skorzystać sektor publiczny? Ciekawym pomysłem są mikronawigacje w budynkach oraz w komunikacji publicznej. Pomogą one w szczególności niewidomym. Dodatkowo rozwiązanie takie pozwoli także na weryfikację wytrzymałości budynków i dróg. Przełoży się to też na niższe koszty remontowo-utrzymaniowe czy zmniejszy ryzyko katastrof. Na problem ulicznych korków również jest rada. Powstaną czujniki, dzięki którym użytkownik otrzyma informację gdzie jest najbliższe wolne miejsce parkingowe. To jednak nie wszystko – na ulicach zbudowana zostanie sygnalizacja, która na bieżąco będzie zarządzać natężeniem ruchu. Tego typu inwestycje wpłyną na komfort życia w mieście poprzez optymalizację czasu podróży a konsekwentnie zmniejszy smog.
Co z finansowaniem Internetu rzeczy? Gdzie pojawi się najwięcej inwestycji? – Duża część inwestycji w Internecie rzeczy powstanie w startupach, które mają własne źródła finansowania, np. programy wspierające inwestycje w innowacyjność, w tym program „Start in Poland” ogłoszony ostatnio przez rząd. W obszarze telekomów problemem może być znalezienie odpowiedzi na pytanie: kiedy inwestycje zacząć i jak osiągnąć ich wzrost? Sektor publiczny natomiast stoi przez wyzwaniem pozyskania finansowania szczególnie na nowe technologie. Tutaj rozwiązaniem może być project finance lub obligacje przychodowe – mówi Szymon Adamczyk.