Są tylko dwie drogi

Ray, który na Litwie mieszka od 10 lat, spotkał się z dużymi problemami podczas zakładania spółki w naszym kraju, jak też i zatrudnianiem pracowników z krajów trzecich. W końcu firmę zarejestrował na Łotwie, a na Litwie założył jej filię.

„Nie macie innego wyboru, jak wpuścić emigrantów. Nie możecie podnosić ekonomiki bez eksportu. W ciągu ostatnich 10 lat widziałem, jak rosła ekonomika Litwy i to było związane z nowymi przepływami pieniędzy. Nie można podnieść ekonomiki, kiedy pieniądze cyrkulują wewnątrz kraju, potrzeba nowych pieniędzy ze strony. Następnym dużym problemem ekonomicznym jest zmniejszanie się populacji kraju. Od 1992 roku liczba mieszkańców zmniejszyła się o 21 proc. to oznacza, że wyjechało około 800 tys, osób. To są ogromne liczby” - powiedział Ray.

Według prognozy Banku Światowego, w 2040 roku na Litwie zostanie tylko 1,9 mln obywateli.

„Co to oznacza? Nie będziecie mogli utrzymać swoich emerytów, systemu ochrony zdrowia, podstawowej infrastruktury. Są dwie drogi. Pierwsza zwiększyć populację, co jest możliwe, druga, wwieźć potrzebne osoby, wwieźć nowe talenty, którzy będą tworzyły produkty na eksport, co przyniesie dla państwa zysk” - tłumaczył Ray.

Zdaniem amerykańskiego przedsiębiorcy, należy rozstawić akcenty, jacy emigranci są potrzebni dla państwa.

Przywożenie nowych pracowników na Litwę – prawdziwy ból głowy

Kierownik projektów strategicznych i komunikacji w stowarzyszenie inwestorów „Investors‘ ForumAndželika Rusteikienė przyznała, że stale słyszy od dużych międzynarodowych firm skargi na brak wykwalifikowanych pracowników.

„Od roku prowadzimy indeks zaufania inwestorów i połowa z nich twierdzi, że jest totalny brak talentów. Oceniają Litwinów jako pracowitych, utalentowanych, znawców swej pracy, jednak jest ich zbyt mało. A przywóz nowych pracowników jest prawdziwym bólem głowy” - tłumaczyła Rusteikienė.

Dyrektor generalny funduszu „Nextury Ventors“ Mindaugas Glodas przypomniał, że w 2009 roku na Litwę przyszedł „Barclays“. Wszyscy bali się, że „skradnie” wszystkich specjalistów IT. Wówczas to było 100 nowych miejsc pracy. Obecnie rozszerzyli się oni do 1000 pracowników. Rynek nie zapadł się, a wszyscy tylko wygrali.

„Dążąc do świetlanej przyszłości, powinniśmy przekroczyć pewne granice – nie bać się obcokrajowców. Chcesz otrzymać, musisz się otworzyć. Powinniśmy wpuścić emigrantów. Ale jest też problem w ich znalezieniu” - powiedział Glodas.

Nie ukończyłeś uniwersytetu, nie jesteś wykwalifikowanym pracownikiem

Kierownik projektów „Deloitte“ Jurgita Bliznikienė zaakcentowała istotny problem, z którym spotykają się firmy podczas zatrudnienia pracowników z trzecich krajów – stale zmieniające się przepisy.

„Wszystko może się zmienić w ciągu jednej albo dwóch nocy. Jeśli nie śledzisz, możesz i nie dowiedzieć się. Miałam klientów z Indii, ich podróż była skomplikowana, ponieważ na lotnisku nie uznano ich wizy. Byli zmuszeni do powrotu. Drugi problem, to przeróżne ograniczenia, które czasami nie mają żadnego uzasadnienia. Na przykład, imigrant, który chce rozpocząć biznes na Litwie, powinien w ciągu 6 miesięcy prowadzić działalność ekonomiczną, zatrudnić 3 Litwinów, posiadać kapitał itp.” - wyliczała Blaznikienė.

Ray wymienił inny problem, z którym spotykają się IT imigranci, to udowodnienie swego wykształcenia.

"Mój brat pracuje w „Google”, został ściągnięty z „Microsoft“, na jego koncie 37 patentów, ale nie może pracować w siedzibie „Google” na Litwie, ponieważ nie ukończył uniwersytetu. „Google” mówi, że jest wykwalifikowany, litewska władza, że – nie. Bill Gates też nie mógłby przyjechać na Litwę do pracy! On nie ma wyższego wykształcenia. Sam ukończyłem uniwersytet muzyczny, więc według ustawodawstwa litewskiego nie jestem wystarczająco wykwalifikowany do stworzenia start up'u. Nie jestem wykwalifikowany do pracy nie według wykształcenia. To jest absurdalne określenie kwalifikacji” - oburzał się Ray.

Jego zdaniem Litwa potrzebuje istotnych zmian.

„Każdego roku Litwa traci około 55 tys. osób, dlatego należy zwiększać kwoty imigrantów, aby wypełnić tę lukę. Inny problem, to kto decyduje o przyjęciu imigrantów. Służba Migracji nie ma wystarczająco kompetencji do określenia, czy pracownik jest wystarczająco wykwalifikowany do oferowanej pracy. Proponuję, aby tym zajmowała się inna instytucja, na przykład „Versli Lietuva“, która posiada odpowiednich specjalistów” - proponował Ray.

Podczas dyskusji zaproponowano wprowadzenie „Wizy Start Up”, która wyeliminowałaby niemożliwe wymagania (zatrudnienie 3 obywateli Litwy, 6 – miesięczna działalność ekonomiczna). „Wiza Start Up” nie jest nowością, ją wydają takie państwa jak: Irlandia, Chile, Włochu, Kanada.

Czekają na obcokrajowców, ale priorytetem jest lokalny rynek pracy

Według danych Departamentu Migracji, liczba imigrantów, pragnących rozpocząć biznes albo przyjechać na Litwę, z każdym rokiem rośnie. W 2013 roku zgłosiło się 3813, w 2014 roku już 7260 obcokrajowców. Najwięcej z Rosji, Białorusi i Ukrainy.

Kierownik działu Prawa i Współpracy Międzynarodowej w Departamencie Migracji Evelina Gudzinskaitė twierdzi, że większość podań jest akceptowana. W ubiegłym roku odrzucono 4,3 proc. zgłoszeń, w pierwszym kwartale bieżącego roku – 5,4 proc.

„Pracownicy z trzecich krajów mogą zrekompensować brakującą siłę roboczą tylko wówczas, jeśli tego braku nie może zrekompensować lokalna siła robocza” - zacytowała rozporządzenie władz litewskich Gudzinskaitė, zapytana czy imigranci, którzy chcą prowadzić działalność ekonomiczną na Litwie, są zagrożeniem dla dobrobytu obywateli Litwy.

Rząd zatwierdził Narodowy Program Postępu, który określa rozwój państwa na 2014 – 2020 lata. Jednym z celów programu jest stworzenie dogodnych warunków dla rozwoju gospodarczego i konkurencyjności.

Šaltinis
Temos
Wszelkie informacje opublikowane na DELFI zabrania się publikować na innych portalach internetowych, w mediach papierowych lub w inny sposób rozpowszechniać bez zgody DELFI. Jeśli zgoda DELFI zostanie uzyskana, trzeba obowiązkowo podać DELFI jako źródło.
Prisijungti prie diskusijos Rodyti diskusiją (47)